Raj dla ust...

Wraz z pierwszymi płatkami śniegu i chłodami moje usta zaczęły przypominać styropian
(i to wcale nie taki gładki!).

Suche, delikatne, kapryśne jak baba w poniedziałek rano!

I znowu potulnie wróciłam do pewnego cuda, które tylko na internecie potrafię wyczaić, bo w żadnej stacjonarnej drogerii czy aptece w Polsce go nie widziałam
(choć może kiepsko go szukam, albo za bardzo błądzę po półkach
z kosmetykami).

Pachnie miodem, ale co najważniejsze odżywia, ma dobry skład i jest mega wydajne.
Kocham i kropka.

*A co odżywia Wasze usta zimą?*

0 komentarze:

Prześlij komentarz