Kropka w kropkę...

Jeszcze jakiś czas temu uparcie wzbraniałam się przed koszulami...
Ich urok odkryłam dopiero niedawno, gdy okazało się, że koszula niekoniecznie biała czasami jest najlepszą przyjaciółką na pilne spotkanie.

Ostatnio do mojej szafy zawitała koszula w kropki, co jak na mnie jest wyborem dość niecodziennym, bo kropek u mnie nie uświadczysz, a raczej nie uświadczyłaś (aż do teraz)...

Wybrałam luźniejszy rozmiar, bo uznałam, że tą wersję chciałabym nieco mniej przylegającą, tym bardziej, że rękawki koszuli pozwalają na regulację i skrócenie ich do długości 3/4.

Nie obyło się bez przepastnej torby.

Jedyny minus dla mojej pralki że ukochane, wiekowe czarne jeansy "przeminęły z wiatrem" i musiały zastąpić je granatowe.



Jak to u mnie bywa - każdy kwiatek muszę powąchać czy dotknąć

Co i jak
koszula - http://www.sheinside.com/ (http://bit.ly/1o3ubzp)
spodnie - Zara
torebka - czeluście mojej szafy
buty - nn
marynarka - nn

tło - magnolie (czy nie są cudowne?)
--------------------------------------------

A Wy lubicie koszule?

1 komentarz: